sobota, listopada 24, 2018

#12 "NIEDŹWIEDŹ I SŁOWIK" // KATHERINE ARDEN

#12 "NIEDŹWIEDŹ I SŁOWIK" // KATHERINE ARDEN



Tytuł: Niedźwiedź i słowik
Autorka: Katherine Arden
Wydawnictwo: Muza
Ilość stron: 448
Gatunek: Literatura obyczajowa
Ocena: 4/5

Powieść ta opowiada o losach młodej Wasilisy, która wraz z rodziną zamieszkuje tereny na skraju pustkowia Rusi, gdzie zima trwa większość część roku. Wasia wraz z rodzeństwem uwielbia przysłuchiwać się powieściom i legendom opowiadanym im przez ich nianię - Dunię. Dziewczynkę najbardziej fascynuje przypowieść o wielkim królu Mrozie, który porywa nieposłuszne dziewczęta i zbłąkane dusze. 
Po śmierci matki Wasilisy, pewnego dnia jej ojciec wraca do domu z nową żoną - pobożną moskwianką Anną. Nazbyt nabożna macocha zabrania rodzinie, zwłaszcza Wasi, składać ofiary domowym duchom, które od lat strzegły domostwa. Macocha podejmuje sobie za misję zwalczenie pogańskich rytuałów mieszkańców wioski. W między czasie na Ruś spada klątwa - zima jest coraz surowsza, a ludzie zaczynają umierać. Wasia zdaje sobie sprawę, że musi postawić się woli macochy i stanąć w obronie mieszkańców przed nadciągającym złem. 

+++

Pisząc streszczenie fabuły zdałam sobie sprawę, że jest ono trochę kiczowate. Starałam się jak najlepiej ubrać w słowa tę wspaniałą baśń, którą stworzyła Katherine Arden, ale wydawało mi się to z każdym słowem coraz bardziej niemożliwe. "Niedźwiedź i słowik" nie jest tylko jakąś tam powieścią o kolejnej nastoletniej bohaterce, która nagle odkrywa swoje magiczne moce. Jest to piękna historia, która zabiera nas w czasy średniowiecznej Rosji, która wspaniale ukazuje rozłam między pogańskimi wierzeniami, a wiarą chrześcijańską i to w jaki sposób właśnie te pogańskie rytuały starano zniszczyć. Myślę, że powieść ta pięknie obrazuje stare pogańskie wierzenia. Ofiarowywanie darowizn w postaci jedzenia domowym duchom umożliwiało mieszkańcom Rusi spokojne życie, w czasach ciężkich i mroźnych zim, gdzie nie byli oni pewni, czy uda im się tym razem przeżyć. Poprzez pojawienie się Anny i później moskiewskiego popa autorka stara się zobrazować rozłam między dwoma wierzeniami - a dokładniej, że jedno z wierzeń uznaje się za wyższe od drugiego i jako jedyne prawdziwe (uważam to za interesującą asocjacje, którą można nawiązać do współczesnych problemów na podłożu religijnym). 

Oczywiście główna bohaterka - Wasia - musi mieć jakąś specjalną zdolność, jak to na powieść z elementami magicznymi przystało. Otóż ona, tak samo jak jej babka są wiedźmami. Wasilisa zdolna jest widzieć nie tylko domowe duszki, ale też inne pogańskie bożki - jak np. Rusałkę czy Wodnika. Musi ona się z tą zdolnością ukrywać, ponieważ nikt poza nią nie jest zdolnym ich zobaczyć. Do czasu aż we wsi pojawia się jej macocha Anna, która jak się okazuje, też posiada magiczne zdolności, które pozwalają jej widzieć duszki - lub jak ona to interpretuje: szatana. 

Uważam, że postać Wasilisy jest dobrze wykreowana. Poznajemy ją już jako małą dziewczynkę, która wyróżnia się w tłumie nie tylko swoim zachowaniem, ale też sposobem bycia. Od małego nie chce ona wieść życia żony i matki, lecz raczej woli walczyć u boku ojca i braci. Myślę, że ten zabieg sprawił, że polubiłam naszą główną bohaterkę i nie miałam jej nic do zarzucenia. Od samego początku jest ona zawzięta, uparta i pyskata, a do tego inna - z czego doskonale zdaje sobie sprawę. Nie jest ona cichą myszką, która nie wie czego chce, ale upiera się przy swoim pomimo wszystko. Jest ona świadoma swoich decyzji i otaczającego ją środowiska. 

Również świat stworzony przez Arden jest magiczny. Opisy średniowiecznej Rusi są tak dokładne, że czytelnik ma uczucie bycia w danym miejscu i czasie. Podczas czytania czułam się, jakbym była jedną z mieszkanek wsi i brała udział we wszystkich wydarzeniach. 

Podsumowując, "Niedźwiedź i słowik" to piękna powieść, która zawiera w sobie elementy magiczne i w wspaniały sposób przytacza czytelnikowi stare rosyjskie legendy o królu Mrozie jak i również przedstawia pogańskie obrzędy i rytuały, które były odprawiane w czasach średniowiecznych. Nasza główna bohaterka jest świadoma swoich akcji jak i swoich nietypowych zdolności. Jest ona zdecydowana i pewna siebie i wie, co chce osiągnąć. Myślę, że "Niedźwiedź i słowik" jest świetnym wprowadzeniem do trylogii Katherine Arden. 

sobota, listopada 17, 2018

TOP 5 KSIĄŻEK, KTÓRE CHCĘ PRZECZYTAĆ PRZED KOŃCEM ROKU

TOP 5 KSIĄŻEK, KTÓRE CHCĘ PRZECZYTAĆ PRZED KOŃCEM ROKU



To niesamowite, że jeszcze parę tygodni i będziemy mieli koniec roku... Z tej okazji postanowiłam zebrać pięć książek, które chcę koniecznie przeczytać przed końcem roku. Jednak, jeżeli mam być z Wami szczera, to nie jestem pewna, czy uda mi się aż tyle książek do końca roku przeczytać.... Uczelnia zabija mnie pomału od środka i nawet jak mam chwilę wolnego czasu, to jestem zbyt zmęczona żeby czytać. Irytuje mnie to strasznie, ponieważ mam na półkach jeszcze wiele książek, które bardzo chciałabym przeczytać...

Mam jednak nadzieję (jakkolwiek słabą i małą, jednak wciąż ją mam), że do końca roku uda mi się przeczytać chociaż te pięć książek. Nie mam też zamiaru wybierać jakkolwiek ambitnej literatury, ponieważ jeszcze raz, chcę aby ten cel był jak najbardziej realny. 

Zapraszam Was do przeczytania o 5 książkach, które mam nadzieję przeczytać zanim zawita do nas rok 2019. 

1. "The city of brass" // S.A. Chakraborty - tę książkę mam już na swojej półce od paru miesięcy i gdzie nie spojrzę to widzę same pozytywne komentarze na jej temat. Być może jest to jeden z powodów, dlaczego nadal jej nie przeczytałam. Przestałam ufać recenzjom (zwłaszcza tym przesadnie optymistycznym) już jakiś czas temu i po części boję się, że książka nie będzie aż tak fantastyczna jak ją wszyscy malują, a ja znowu będę rozczarowana. 
Jednak głównym powodem, przez który chcę przeczytać "The city of brass" jest to, że na samym początku roku (jakoś w styczniu) wychodzi drugi tom i dobrze by było gdybym mogła po niego sięgnąć, w razie jakby książka ta by mi się spodobała. 

2. "Days of blood and starlight" // Laini Taylor - z tą książką męczę się już od jakiegoś czasu. Na początku roku przeczytałam "Córkę dymu i kości", która bardzo mi się spodobała. Parę miesięcy temu zaczęłam czytać tom drugi...i nadal nie mogę go skończyć. Nie wiem czemu, ale nie potrafię się wgryźć w tę historię. "Córka dymu..." podobała mi się, ponieważ miała ona ten niesamowity klimat i była otoczona nutką magii i tajemnicy. Teraz, gdy ta osłona magii została ściągnięta, a my zostaliśmy wprowadzeni do tego magicznego świata, jakoś nie potrafię wczuć się w historię tak jak w przypadku pierwszej części. Niemniej jednak chciałabym przeczytać tę książkę zanim rok się skończy, ponieważ ciąży ona mi strasznie na sumieniu i nie chciałabym, aby "przeszła" ona na noworoczny stosik. 

3. "Dobry omen" // Neil Gaiman, Terry Pratchett - jeżeli jesteście tu ze  mną od jakiegoś czasu, to pewnie wiecie, że kocham twórczość Neila Gaimana. Dlatego też, kiedy dowiedziałam się, że "Dobry omen" wyjdzie w przyszłym roku na ekrany telewizorów  stwierdziłam, że muszę tę pozycję przeczytać, zanim pojawi się serial. 

4. + 5. "Wieża Jaskółki" i "Pani Jeziora" // Andrzej Sapkowski - Na przestrzeni tego roku czytałam od czasu do czasu książki z serii "Wiedźmina" i bardzo chciałabym zakończyć tę serię przed zakończeniem roku. No i też dobrze byłoby znać historię, zanim pojawi się serial na Netflixie ;) (Chociaż nie pokładam w nim jakiś większych nadziei).

Tak prezentuje się moje zestawienie książkowe do końca roku. Mam nadzieję, że znajdę czas na przeczytanie tych książek, lub chociaż większej ich części i miejmy nadzieję, że nie rozproszę się na widok innych książek. 

A jakie są Wasze plany czytelnicze na koniec roku? Podzielcie się Waszymi stosikami w komentarzach poniżej! :) 

niedziela, listopada 11, 2018

#11 "ELANTRIS" - BRANDON SANDERSON

#11 "ELANTRIS" - BRANDON SANDERSON
Tytuł: Elantris 
Autor: Brandon Sanderson
Ilość stron: 615/660
Wydawnictwo: Gollancz/MAG
Ocena: 5/5 

Elantris kiedyś było piękne. Niegdyś stolica Arelonu, była miastem, w którym mieszkała magia i półbogowie, którzy zostali nią obdarowani. Jednak pewnego dnia, niespełna dekadę temu, coś się zmieniło. Magia znikła, a półbogowie zaczęli przechodzić przemianę, tzw, Shaod. Ich nieskazitelne ciała zaczęły gnić, a oni sami zaczęli stawać się tylko szkieletami tego, kim niegdyś byli. 
Nową stolicą stało się miasto Kae, które znajduje się na tyle blisko, aby przypominać mieszkańcom Arelonu o straconej magii. Pewnego dnia do Kae przybywa księżniczka Sarene, której celem jest polityczne małżeństwo jej z synem króla Arelonu, Raodenem. Jednak na miejscu okazuje się, że przyszły mąż księżniczki zmarł niespodziewanie dzień przed jej przybyciem. Sarene jako niedoszła żona i wdowa stawia sobie za cel walkę o prawa Arelonu i Teodu. Zaczyna ona konflikt z księdzem Hrathenem, który może mieć fatalne skutki dla całego kraju. 

"Elantris" było moim pierwszym spotkaniem z Brandonem Sandersonem. Przez długi czas bałam się sięgnąć po jakąkolwiek książkę tego autora, po pierwsze z racji tego, że jego powieści są obszerne, a po drugie, bałam się, że świat wykreowany przez Sandersona mnie przerośnie. Nic bardziej mylnego. Jest to jedna z najlepszych książek fantasy jakie dotychczas czytałam! 

Zacznijmy jednak od początku. Powieść podzielona jest na trzy części i opowiedziana jest również z trzech różnych perspektyw: księżniczki Sarene, księcia Raodena i księdza Hrathena. Są to główne postaci tej historii, które oprowadzają nas po świecie Elantris. Jestem osobą, która lubi, kiedy w książce pojawia się więcej niż jedna perspektywa, dlatego też było to dla mnie plusem, że mogliśmy wniknąć w myśli bohaterów i spojrzeć na sytuację z trzech różnych stron. Książka ta to jedna wielka wojna, w której przedstawione są trzy różne strategie wojenne. 

W "Elantis" nie było także bohatera, którego bym nie polubiła. Zawsze sceptycznie patrzę na wszystkie księżniczki, które zjawiają się z znikąd z misją, żeby ocalić świat. Jednak Sarene była inna. Nie była ona jak wszystkie królewny, które powalają swoim wyglądem każdego samca na sali, a do tego są najsprytniejsze i najmądrzejsze. Nie, tutaj mamy do czynienia z osobą, która zdaje sobie sprawę z tego, że nie należy do grona pięknych kobiet, a związki Sarene z mężczyznami były czysto platoniczne i miały podłoże polityczne. Jest ona jedną z niewielu żeńskich bohaterek, które zaakceptowałam.
Dalej mamy księcia Raodena, który skradł moje serce. I tutaj zaszło ciekawe zjawisko, ponieważ nigdy nie przeczyłam czegoś takiego jak "książkowy crush/mąż" (wykluczam tutaj Edwarda ze "Zmierzchu" ponieważ był to fenomen przejściowy kiedy miałam 12 lat i nie wiedziałam jeszcze nic o życiu :P). Zawsze wydawało mi się to dziwne, że dziewczyny piszczą na temat książkowych bohaterów, którzy nawet nie istnieją. Jasne, są żeńskie postaci, które mają szczególne miejsce w moim sercu. Jednak one zasłużył sobie na nie ze względu na swoją odwagę i bycie "badass". Nigdy jednak nie odczuwałam tego w stosunku co do męskich postaci. Oni po prostu tam byli, postrzegałam ich jako dekoracje. Cóż, Brandon Sanderson to zmienił. Uwielbiam księcia Raodena i wydaje mi się, że musiałam w takim razie czytać złe książki. Ponieważ postać ta była tak idealna, że aż niemożliwa. 

No i oczywiście nie mogę pominąć romansu, który był idealny! Jest coś, co musicie o mnie wiedzieć: nienawidzę romansów w książkach fantasy. Nienawidzę tych wszystkich trójkątów miłosnych, od nienawiści do miłości i jakże przesadzonych opisów scen miłosnych. Jednak tutaj było to wszystko tak subtelne i tak dobrze wyważone, że nie wierzyłam sama sobie, że faktycznie podoba mi się to co czytam. 

Wiem, że "Elantris"  było debiutem autora i z pewnością jego warsztat pisarski się do tego czasu polepszył, jednak  zaczynając tą fantastyczną przygodę, nie wyobrażałam sobie, że styl pisania Brandona Sandersona jest tak niesamowicie lekki i prosty. Wielu uważa, że autor bardzo wolno się rozkręca i trzeba przebrnąć przez paręset stron, zanim cokolwiek zacznie się dziać. Ja jednak wchłaniałam każde słowo napisane przez Sandersona. Zatapiałam się w tym przez niego stworzonym magicznym świecie. I pomimo tego, że książka ta jest dość długa, czytało mi się ją tak szybko i tak lekko, że nie zwracałam uwagi na ilość stron. Dopóki nie dotarłam do końca powieści. 

Podsumowując, "Elantris" to powieść, która jest nie tylko przepełniona magią, ale która jest również bardzo ukierunkowana politycznie. Świat wykreowany przez Sandersona jest wspaniały i zdecydowanie jest to taki rodzaj uniwersum, z którego ciężko wyjść, po tym jak już raz zobaczyło się jego wspaniałość. Jak na pierwsze spotkanie z tym autorem jestem wniebowzięta i nie mogę  się doczekać, aż zabiorę się za kolejne jego powieści.

sobota, listopada 03, 2018

PODSUMOWANIE CZYTELNICZE PAŹDZIERNIKA

PODSUMOWANIE CZYTELNICZE PAŹDZIERNIKA

Październik już za nami, więc wypadałoby podsumować wszystko, co udało mi się przeczytać w tym miesiącu. 

Ubiegły miesiąc był ciekawym miesiącem pod względem czytelniczym. Jeżeli czytaliście relacje z ostatniego miesiąca, to wiecie, że we wrześniu (pomimo 6 przeczytanych pozycji) nie byłam do końca zadowolona z tego, co udało mi się przeczytać. Na szczęście październik był jego przeciwieństwem. Udało mi się przeczytać aż, lub tylko, 5 książek i prawie wszystkie były moim zdaniem pozycjami pięciogwiazdkowymi.

Zapraszam Was na moje podsumowanie czytelnicze października. 

1. "Muse of nightmares" Laini Taylor; fenomenalna konkluzja "Marzyciela", który należy do moich ulubionych powieści wszech czasów. "Muse of nightmares" zabiera nas z powrotem do świata bogów, jednak tym razem Laini Taylor robi to w zupełnie inny sposób. Autorka dokładniej przedstawia nam świat, który istniał, zanim bogowie zostali pokonani. Również styl pisania autorki niezmiennie jest tak samo rewelacyjny i wprost magiczny. 
Mój jedyny problem z tą książką polegał na tym, że pierwsza jej połowa strasznie się przeciągała i dłużyła i prawdziwa akcja zaczęła się dopiero od ok. 300 strony. Nie mam nic przeciwko książkom, które dłużej potrzebują, żeby się rozkręcić. Jednak biorąc pod uwagę fakt, że jest to ostatnia książka w tej duologii, myślałam, że jej fabuła będzie bardziej rozbudowana i intensywna. 
Ocena: 4.5/5. 

2. "Słowik" Kristin Hannah; ta książka zdecydowanie zasłużyła sobie na miejsce w topce najlepszych książek jakie przeczytałam w tym roku. Ma ona w sobie wszystko, co potrzebne jest, aby stworzyć wzruszającą i trzymającą czytelnika za serce powieść historyczną. Książka ta, długo po tym jak ją przeczytałam, siedziała mi jeszcze w głowie. Zdecydowanie muszę sięgnąć po "Wielką samotnię", najnowszą książkę tej autorki, ponieważ wydaje mi się, że będzie ona równie zniewalająca jak "Słowik". 
Recenzję "Słowika" znajdziecie na blogu tutaj
Ocena: 5/5. 

3. "Zbrodnia i kara" Fiodor Dostojewski; w końcu, w końcu udało mi się to przeczytać! Nie potrafię uwierzyć, że aż tak długo wstrzymywałam się z przeczytaniem tej powieści, jednak jestem szczęśliwa, że w końcu się za nią zabrałam, ponieważ była ona F E N O M E N A L N A. Jak już pisałam w innym poście, uwielbiam literaturę klasyczną, jednak literatura klasyczna rosyjska, to zupełnie inny świat. Nie potrafię nawet ubrać w słowa swoich emocji, tak fantastyczna była ta książka. Polecam ją każdemu, ponieważ jeżeli jest coś co mogę powiedzieć o literaturze rosyjskiej to to, że na pewno się na niej nie zawiedziecie. 
Ocena: 5/5 

4. "Chrzest ognia" Andrzej Sapkowski; kontynuuję swoją przygodę z Geraltem z Rivii i niestety nadal nie jestem przekonana do książek pana Sapkowskiego. Jak już wielokrotnie wspominałam, historia o Wiedźminie sama w sobie jest bardzo interesująca, aczkolwiek styl pisania autora mnie nie zachwycił. Nie czuję się również przywiązana do tej historii i bohaterów. Nie czytam tych powieści z "wypiekami na twarzy", co sprawia, że pomimo tego, iż historia Geralta z Rivii może jest do pewnego stopnia interesująca, nie jest ona porywająca. Nie chcę urazić żadnych fanów "Wiedźmina" i twórczości Andrzeja Sapkowskiego. Jednak moim zdaniem czegoś w jego powieściach brakuje, co nie do końca pozwala mi się "zatracić" w wiedźmińskim świecie. 
Ocena: 4/5

5. "Gildia magów" Trudi Canavan;  dotarliśmy do najsłabszej pozycji na liście. Nie będę się rozwodzić, na temat tego, co mi się nie podobało w tej książce. Dla zainteresowanych recenzja znajduje się na blogu o tutaj
Było to moje pierwsze spotkanie z panią Canavan i myślę też, że ostatnie. Nie interesuje mnie jak rozwinie się dalej historia w trylogii "Czarnego maga" ani też nie jestem zainteresowana innymi książkami tej autorki. Styl pisania mnie nie zachwycił, bohaterowie byli nijacy a fabuła denna. 
Ocena: 1/5. 

I to już wszystko na dzisiaj! 
Pochwalcie się w komentarzach co ciekawego Wam udało się przeczytać w październiku :) 

Życzę Wam zaczytanego weekendu i do następnej soboty!
Copyright © 2016 Zagraniczna biblioteka , Blogger