wtorek, września 04, 2018

PODSUMOWANIE CZYTELNICZE LIPCA I SIERPNIA


Kolejny miesiąc dobiegł końca, więc czas na kolejne podsumowanie :) Tym razem postanowiłam połączyć lipiec z sierpniem, ponieważ w poprzednim miesiącu przeczytałam tylko dwie książki i nie miało to sensu, żeby robić osobny wrap up.
Podsumowując przeczytałam razem 8,5 książki, z czego jestem bardzo dumna, zwłaszcza, że było wśród nich parę, które miały ponad 500 stron. Początek sierpnia zaczął się dosyć przeciętnie. Czytałam głównie książki, które mnie niestety nie zachwycały. Jednak na szczęście udało mi się w dobrym stylu zakończyć ten miesiąc.

Przechodząc jednak do książek, które udało mi się przeczytać.
W lipcu przeczytała "Kirke" Madeleine Miller, która niesamowicie mnie rozczarowała, ale też zanudziła na śmierć. Nie będę się wywodzić na jej temat, ponieważ recenzje do niej możecie znaleźć na moim blogu tutaj.

 Następnie, lipiec zakończyłam świetną pozycją jaką był "Marsjanin" Andy'ego Weir'a. Nie potrafię powiedzieć nic złego na temat tej książki, ponieważ była ona idealna. Nasz główny bohater, który zostaje przypadkowo uwięziony na Marsie, stara się przeżyć na tej planecie, do momentu aż ktoś po niego wróci. Gdyby nie świetne poczucie humoru głównego bohatera, książka ta byłaby dość tragiczna, biorąc pod uwagę fakt, że Mark Watney walczy o przetrwanie na obcej planecie, z dala od ludzkości. To, że potrafił on żartować ze swojej sytuacji sprawiło, że czytanie "Marsjanina" było zupełnie inny doświadczeniem. Była to szybka i lekka lektura, której potrzebowałam.

A teraz, przejdziemy do książek, które przeczytałam w sierpniu. Jak już pisałam, większość z nich w dość dużym stopniu mnie rozczarowała, gdyż uważałam, że książki te są po prostu nijakie.
Zacznijmy może od "Tajemnej historii" Donny Tartt. Każdy zachwycał się geniuszem tej książki. Jaka to ona nie jest wspaniała, a proza Tartt wprost zniewalająca. No cóż, jak dla mnie, "Tajemna historia" była powieścią bardzo przeciętną. Z jednej strony być może byłabym skłonna zrozumieć zachwyt nad tą książką, jednak z drugiej strony nie widzę w niej nic odkrywczego. Nie polubiłam głównych bohaterów i chociaż styl pisania Tartt jest dobry, to w większości czasu książka mnie nudziła. Jeżeli jesteście zainteresowani moją opinią na temat tej książki, moja bardzo chaotyczna recenzja również znajduje się na blogu, o tutaj.

Inną bardzo rozczarowującą książką była ''Lady Susan" Jane Austen. Było to moje drugie spotkanie z panią Austen i niestety nietrafne. Tak samo jak "Rozważna i romantyczna" tak i ta pozycja nie przypadła mi do gustu. Nie mam też zbyt wiele do powiedzenia na temat tej krótkiej powieści. Przez to, że książka ta spisana została w formie epistolarnej, wiele razy gubiłam się między bohaterami i nie wiedziałam kto jest kim. Również i tutaj główna bohaterka nie przypadła mi do gustu.

Idąc dalej tropem nijakich książek natrafimy na "Śpiących gigantów" Silvain'a Neuvel'a. Ta książka była dziwna. Po prostu dziwna. I jeżeli mam być z wami kompletnie szczera, to nie pamiętam co się w niej działo. Myślę, że nie będę sięgała po jej kontynuację, zważywszy uwagę na fakt, że musiała bym przeczytać pierwszy tom jeszcze raz.

Okej, teraz przejdźmy do tych książek, które faktycznie zasłużyły na uwagę. Po pierwsze, "Historia pszczół" Mai Lunde. Co za powieść! Pięknie zilustrowana przyszłość, w której nie ma pszczół. Książka ta zachwyca na każdej stronie. Autorka przedstawiła życie ludzi i ich związek z pszczołami na przestrzeni przeszłości, teraźniejszości i przyszłości. Pokazuje ona nam skutki, których możemy być sami świadkami w niedalekiej przyszłości. Pomimo tego, że książka porusza dość poważny problem, została ona napisana w bardzo lekkim i przystępnym dla czytelnika stylu. Już teraz nie mogę się doczekać, aby móc przeczytać drugą powieść tej autorki "Błękit".

Następnie udało mi się skończyć "Imię wiatru" Patricka Rothfussa. Książka ta należy teraz do jednych z moich ulubionych. Styl pisania autora zachwyca, jest on nie tylko piękny ale też tak lekki, że książka czyta się sama. Historia rozwija się być może w dość powolnym stylu, jednak nie przeszkadzało mi to bardzo. Przywiązałam się do głównego bohatera, Kquothe'a, i chciałam dowiedzieć się jeszcze więcej o jego niesamowitym życiu. Nie mogę się doczekać, aż wezmę się za kontynuację tej powieści, chociaż przyznam, że objętościowo mnie ona przeraża.

Dalej, aby przyspieszyć trochę tempa, po dość statycznej powieści jaką był "Imię wiatru" sięgnęłam po "The poppy war" autorstwa R. F. Kuang, czyli jedną z najgłośniejszych premier zza Oceanu. Tak samo jak pozycja powyżej tak i należy do moich ulubieńców. Akcja książki była niesamowicie szybka, a sama autorka nie oszczędziła też w opisach, które były dość szczegółowe i drastyczne. Jednak, pomimo tego, że bardzo dobrze się bawiłam podczas czytania tej powieści, nie jest ona bez skazy. Nie przekonałam się do głównej bohaterki, która bardzo często nie potrafiła wyrobić sobie zdania i miała wahania nastrojów, które były dość irytujące. Również jej związek z jednym z bohaterów nie spodobał mi się. Jednak trzeba pamiętać, że jest to debiut autorki i być może rozwinie ona główną postać w drugim tomie.

Miesiąc zakończyłam z Andrzejem Sapkowskim i jego "Wiedźminem". W sierpniu przeczytałam czwarty tom, czyli "Czas pogardy" o muszę przyznać, że o ile dotychczas książki z tej serii mnie nie zachwycały (były po prostu okej), o tyle dobrze mi się czytało tę pozycję. Jest ona zdecydowanie lepsza od swoich poprzedniczek, jednak jedna rzecz nadal została niezmieniona. Nadal zasypiam przy czytaniu prozy Sapkowskiego, zwłaszcza jeżeli opisuje on sprawy związane z polityką państwa. Nie wiem co w tym jest, ale nawet jeżeli jestem zainteresowana historią, potrafię zasnąć przy najbrutalniejszych scenach walki. Mam nadzieję, że to się jednak zmieni, bo następne książki są już większe objętościowo i szkoda byłoby zasypiać co parę stron.

No i na ostatnim miejscu znajduje się pół książki, które przeczytałam, czyli "Do latarni morskiej" Virginii Woolf. Gdy zaczęłam tę książkę, historia dosyć mnie wciągnęła, ponieważ w dzień przeczytałam niemal połowę. Jednak w momencie gdy odłożyłam ją na biurko, straciłam ochotę na dalsze jej czytanie. Jest to pozycja, co do której mam zdecydowanie mieszane uczucia. Ale więcej opowiem o niej w następnym podsumowaniu.

I to już wszystkie książki, które przeczytałam w lipcu/sierpniu. Czytaliście któreś z nich? Podzielcie się waszymi najlepszymi książkami, które czytaliście podczas wakacji.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2016 Zagraniczna biblioteka , Blogger