niedziela, kwietnia 14, 2019

CHILDREN OF BLOOD AND BONE // TOMI ADEYEMI



Tytuł: Children of Blood and Bone
Autor: Tomi Adeyemi
Wydawnictwo: Macmillan Children's Books (UK)
Gatunek: YA Fantasy
Ilość stron: 536

Bardzo długo zbierałam się do przeczytania "Children of Blood and Bone" i jeszcze dłużej zabierałam się do napisania tej recenzji. Książkę kupiłam zaraz po premierze - podekscytowana i wtedy jeszcze nie tak bardzo znudzona literaturą young adult, stwierdziłam, że jest to książka dla mnie. Akcja rozgrywa się w Afryce - terenie na pozór jeszcze słabo odkrytym w fantastyce młodzieżowej - a do tego główna bohaterka to młoda wojowniczka, która ma w sobie krew bogów. 
Niestety bardzo szybko "Children of Blood and Bone" zaczęły zbierać raczej mieszane opinie. Zaczęły się tworzyć obozy okupowane z jednej strony przez fanów powieści, a z drugiej przez czytelników, którym książka zdecydowanie nie przypadła do gustu. 
Z tego właśnie powodu przekładałam lekturę książki z miesiąca na miesiąc, aż w końcu z tym roku los postanowił, że po nią sięgnęłam. I niestety nie ważne jak bardzo bym chciała, czy się starała, niestety nie mam nic pozytywnego na temat "Children of Blood and Bone" do powiedzenia. 

Powieść opowiada o losach 16-letniej Zelie, która wraz z bratem i ojcem zamieszkuje małą wioskę o nazwie Ilorin, w magicznym świecie Orishy. Zelie, jak cała reszta mieszkańców żyje swoje normalne życie, które codziennie napędzane jest nienawiścią do króla, który jedenaście lat temu pozbył się magii całkowicie, w skutek czego wielu magów - w tym matka Zelie - zostało brutalnie zamordowanych. 
Pewnego dnia na drodze Zelie staje córka króla, która postanawia pomóc Zeli uwolnić magię, za pomocą skradzionego zwoju. Razem z bratem Zelie - Tzain'em - wyruszają oni na misję w głab Orishy aby móc przywrócić z powrotem magię i pokonać złego króla. Niestety na ich drodze staje brat Amari - Inan - którego zadaniem jest powstrzymanie trójki w imieniu króla. 

Boy oh boy, od czego tutaj zacząć. 


Po pierwsze, bardzo nie podobał mi się styl pisania Tomi Adeyemi. Nie chodzi tutaj o to, że był on niezrozumiały. Chodzi mi raczej o to, w jaki sposób autorka zdecydowała się na przedstawienie całej historii. Książka napisana jest z trzech perspektyw: Zélie, Amarii i Inana. I niestety coś czego nie mogłam przełknąć to to, że za każdym razem, gdy autorka zaczynała rozdział z nowej perspektywy, zawsze zaczynała od "ja". Każde zdanie, każdy rozdział były pisane w pierwszej osobie, co niestety w moim przypadku nie zadziałało zbyt dobrze. Wszystkie postaci zlewały się w jedną i nie mogłam ich od siebie rozróżnić. Sprawiło to, że każda z nich była byle jaka i nie miała żadnej cechy charakterystycznej, która pomogłaby wyróżnić jej się z tłumu. 

Również każdy z bohaterów bez wyjątku działał mi na nerwach - zwłaszcza główna bohaterka Zélie. Czytałam już parę książek, które opisywały głupie zachowanie bohaterek, ale ta dziewczyna przekroczyła wszelkie granice. Zelie to narwana, głupia, posiadająca nieuzasadnione napady agresji egocentryczna dziewczyna, która myśli, że wie najlepiej. I wiem, że niektórzy mogliby powiedzieć, że Zélie ma "temperament" i jest "wojownicza" - niestety dla mnie dziewczyna ma niezłe problemy i powinna zobaczyć się z psychologiem. 
Następnie, nie rozumiałam roli Amari. Według mnie była ona tam ozdobą świąteczną, która miała zanieść Zélie zwój. Oprócz niesamowicie nie na miejscu romansu, który rozwinął się między nią a Tzainem, nie odgrywała ona żadnej roli. 
Mogłabym  tak dalej pisać o bracie Amari - Inan'ie. Jednak czy jest sens? Był on tak samo głupi jak Zélie, można by rzec, że był on jej odbiciem lustrzanym w postaci syna króla. 

Wątki romantyczne, które rozwinęła Adeyemi były absurdalne i kompletnie nie na miejscu. Jakby autorka stwierdziła, że jest to element obowiązkowy w fantastyce młodzieżowej, dlatego sparowała ze sobą co tylko się dało.

Również nie spodobał mi się sposób w jaki autorka przedstawiła system magiczny. Jako fanka fantastyki, byłam wręcz tym rozczarowana. Dla mnie aby magia w książce miała ręce i nogi, musi ona mieć w sobie sens. Jej wytwarzanie musi być logiczne. Tutaj autorka wkleiła parę zdań, które miały coś sobą symbolizować - magiczne zaklęcia itp. - jednak nigdy ich dogłębniej nie wyjaśniła. Wiadomym było, że magia w pewnym stopniu opiera się na czterech podstawowych żywiołach, jednak mieliśmy też ludzi, którzy potrafili leczyć bądź wzywać dusze zmarłych. Chciałabym, aby magia została nam bardziej precyzyjnie opisana. Skąd się ona bierze? Dlaczego ta postać ma akurat te moce? Na czym one dokładnie polegają? A nie tylko pisanie dennego bełkotu i oczekiwanie od czytelnika, że wszystko jest zrozumiałe.

Z bardziej pozytywnej strony mogę powiedzieć, że doceniam to, że autorka postanowiła przedstawić czytelnikom trochę inny świat, niż jest nam dotychczas znany. Inspiracje Nigerią są zdecydowanie godne uwagi, jednak nie ratuje to całej książki, która w moich oczach była bardzo słaba. 
Nie uważam, żeby było w niej wiele oryginalności. Oprócz zmiany scenerii, książka reprezentuje sobą typowe motywy fantastyki młodzieżowej. Była ona przewidywalna i niestety nudna. 

"Children of Blood and Bone" zdecydowanie nie było lekturą dla mnie. Po jej skończeniu kompletnie zwątpiłam w fantastykę dla młodzieży. Nie reprezentuje ona sobą nic nowego i nie wniosła też nic sobą do świata literatury. Jedyne co dostaliśmy, to nowy świat, który mógłby być potencjalnie interesujący, gdyby nie fakt, że książce brakowało interesującej fabuły, postaci czy systemu magicznego.

Ocena: 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2016 Zagraniczna biblioteka , Blogger